Stanisław Krawczyk

Krawczyk Stanisław.jpg


Stanisław Krawczyk


Do Akademii "Artes Liberales" przystąpiłem w roku 2007. Fascynowały mnie wówczas dwie koncepcje, które stały się podłożem kilku moich prac i referatów: teoria mimetyczna Rene Girarda (pochodząca z pogranicza literaturoznawstwa i antropologii) oraz psychologiczna teoria dialogowego Ja Huberta Hermansa. Obie razem stanowiły podstawę mej ankiety i rozmowy rekrutacyjnej. W tej chwili moje zainteresowanie tymi koncepcjami zdążyło już zmaleć, chociaż nadal (zwłaszcza w wypadku Hermansa) uważam je za cenne narzędzia intelektualne. Inna taka fascynacja, już nieco później, związała mnie na pewien czas z kategorią narracji oraz narratologią.

Jako student pierwszego roku w Akademii dojeżdżałem na Katolicki Uniwersytet Lubelski. Ważna była dla mnie możliwość uczestnictwa w proseminarium p. dr Elżbiety Chmielnickiej-Kuter oraz kontaktu z p. prof. Piotrem Olesiem, który zgodził się zostać moim tutorem. Prace, które pisałem pod ich kierunkiem, były związane właśnie z koncepcją Hermansa. Potem wziąłem roczny urlop, ponieważ czekał mnie dosyć ciężki okres na uczelni macierzystej.

W roku 2008/2009 zmieniły się także moje zainteresowania naukowe; obecnie dotyczą one gier i zabaw, kultury fantastycznej i popularnej, a w szczególności tak zwanych gier fabularnych (z angielskiego RPG – role-playing games). Właśnie z myślą o nich postanowiłem się udać do Wrocławia, gdzie o opiekę poprosiłem p. dr hab. Annę Gemrę. Studiując w Akademii na roku drugim, jestem zarazem studentem V roku psychologii i III roku MISH-u (z filologią polską jako kierunkiem głównym) na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Cieszy mnie, że moja aktywność naukowa zbiegła się z zamiłowaniami fanowskimi (gra w RPG, czytanie oraz oglądanie fantastyki sprawiają mi bowiem niekłamaną przyjemność, a i niemałej części mych dobrych znajomych bliskie są właśnie te dziedziny kultury). Chyba najważniejszą mą pasją, która nie ma z nimi związku, jest muzyka Jacka Kaczmarskiego – cały czas żywa, choć po gitarę niestety sięgam już dość rzadko.

Liczę na to, że Akademia pomoże mi rozwinąć fantastyczne i popularne zainteresowania badawcze, i mam poczucie, że wyjazd do Wrocławia jest w tym pomocny. Być może więc również w roku kolejnym odwiedzać będę właśnie to miasto; myślę też jednak o Warszawie. Ostatnio bowiem moją uwagę zaczynają przyciągać problemy edukacji, zwłaszcza uniwersyteckiej – w jej zaś obrębie szczególnie chyba edukacji liberalnej, której ośrodek w naszym kraju stanowi stolica. (Być może w jakiejś mierze jest to pokłosie tegorocznej konferencji o kolegium i wspólnocie akademickiej).

Zajmują mnie też problemy popularyzowania wiedzy humanistycznej, z którymi w jakiejś mierze mam do czynienia już teraz, obcując tak z fanami, jak i badaczami gier fabularnych. Myślę wreszcie o studiach doktoranckich w Wielkiej Brytanii – jeżeli doszłyby one do skutku, może skupię się właśnie na tym nowym dla mnie obszarze zainteresowań (co nie wyklucza osadzenia badań w kontekście sfery ludycznej i fantastycznej).

Na koniec kilka słów o tym, co dała, co daje, co mogłaby dać Akademia. Bardzo cenię sobie spotkania z innymi jej studentami na sesjach głównych i specjalizacyjnych; zachowuję z nich sobie cenne wspomnienia. Są to jednak zazwyczaj spotkania punktowe, pojedyncze, które nie znajdują kontynuacji pomiędzy sesjami (może nieco podobnie jak w socjologicznej koncepcji nowoplemion). Trudno mi powiedzieć, czy to źle, a jeszcze trudniej: czy można to zmienić za pomocą działań instytucjonalnych (np. proponowania studentom pewnych form współpracy, choćby internetowej, w ramach zaliczenia roku). Jeżeli jednak miałbym wskazać źródła pewnego niedosytu, to byłoby to chyba najważniejsze z nich.

Drugim takim źródłem byłoby ryzyko zaangażowania się w dalekie dojazdy, których przyczyną są raczej tymczasowe niż trwałe zainteresowania, czego efektem może być również niepełne wykorzystywanie współpracy z tutorem. Być może dobrze byłoby sugerować nowym studentom Akademii, by na pierwszym roku wybierali raczej bliższe uczelnie, pozostawiając te bardziej odległe na okres silniej utrwalonych zainteresowań? Wracając zaś do rzeczy, które uważam za szczególnie wartościowe – w moim wypadku są to jeszcze podróże i kształtowanie pewnego typu samodzielności życiowej. Na koniec zaś, last but not least, możliwość uczestnictwa w ważnych, ciekawych zajęciach, których nie znajdzie się na rodzimym uniwersytecie.

powrót do listy studentów 1-go poziomu